Hej! ;D Jestem tu nowa i na tego bloga będę wstawiała rozdziały z mojego opowiadania, które piszę na Wattpadzie.
A blogiem nazywam ten wpis, to tu będzie całe opowiadanie.;)
Proszę o komentarze! :)
PROLOG[]
Miejsce, w którym się obudziłam było strasznie ciemne, że nic nie widziałam, a zapach był okropny, tak bardzo metaliczny, że w nosie zaczęło mnie szczypać. Obejrzałam się wokół siebie, podnosząc się z zimnej metalowej podłogi. Próbowałam zrejestrować miejsce, w którym się właśnie znajdowałam, ale kompletnie nic nie widziałam. A rzeczą, która mnie bardzo zmartwiła, było to, że nic nie pamiętałam, nic oprócz własnego imienia. Ile miałam lat? Skąd pochodzę? Czy mam rodzinę? Kto mnie tu przysłał? Tyle pytań i na żadne nie znam odpowiedzi. Dlaczego los skazał mnie na coś takiego?
Pomieszczenie, w którym byłam szarpnęły łańcuchy, ciągnąc w górę i przywracając mnie z powrotem na twardą posadzkę. Mój oddech stał się ciężki i nie równy. Bałam się. Gdzie mnie to ustrojstwo zabiera? Dlaczego akurat ja? Czy są osoby, które podzieliły mój los? Znowu te pytania...
Próbowałam wstać, ale nie mogłam. Siła ciągnięcia w górę była tak mocna, że siła przyciągania nie pozwalała mi nawet na to, by podnieść głowę. Głowa okropnie mnie bolała. Podejrzewam, że to przez te wszystkie pytania kłębiące się w niej. Możliwe tez jest to, że ten zapach i hałasy tak działają na moją mózgownicę.
Całą swoją siłą, przeczągałam się pod ścianę tego pomieszczenia. Czy to winda? Chyba można to tak określić, sądząc po tym, że jedzie w górę.
Po kilku kolejnych minutach nieustającego hałasu, winda prawdopodobnie dojechała na miejsce. Klapa, wieko czy jak nazwać wejście do tego dziwnego pomieszczenia, się otworzyło i dzienne światło wpadło do środka, rażąc mnie w oczy. Bardzo szybko przyzwyczaiłam się do ciemności panujących w windzie. Musiałam zasłonić oczy dłonią, gdyż zupełnie nic nie widziałam. Odrobinę ulgi to dało, ponieważ oczy mnie już tak nie piekły i mogłam dojrzeć postacie gromadzące się wokół - jak podejrzewam - dziury w ziemi, w której mieści się winda. Dwie osoby weszły tu do środka. Czarnoskóry chłopak podszedł do mnie, pomagając mi wstać. Trochę dalej stał drugi chłopak, blondyn z pięknymi, brązowymi oczami patrzącymi się na mnie przez chwilę. Zdążyłam wyczytać z nich zaskoczenie i zdezorientowanie oraz jeszcze jedno uczucie, którego nie potrafiłam określić. Po chwili przeniósł swój wzrok na - jak sądzę - przyjaciela, na co tamten skinął tylko głową.
- To dziewczyna! - krzyknął przystojny blondyn, zwracając się do innych chłopaków stojących na górze. Słychać było westchnienia zdziwienia.